Zaprojektował zamknięty woź
Około 4000 lat p.n.e. wynaleziono koło. Od tego czasu, człowiek używał pojazdów kołowych napędzanych siłą zwierząt do różnych celów. Pierwsze pisemne wzmianki o samochodzie pochodzą z 215 roku p.n.e., a spisane zostały przez Herona z Aleksandrii1. Dotychczas zachowała się księga O budowie automatów oraz O budowie machin wojennych i O machinach, które siłą powietrza w ruch są wprowadzane1. W XIII wieku angielski mnich Roger Bacon prorokował, że można by zbudować machiny zdolne poruszać (...) powozy jedynie za pomocą nauki i sztuki, bez pomocy istoty żywej2.
Żaglowóz Simona Stevina
W roku 1472 Robert Valturio przedstawił opis maszyny wojennej do której napędu wykorzystywany był wiatr na tej samej zasadzie działania co w wiatrakach2. Również Leonardo da Vinci zajmował się pojazdami napędzanymi bez użycia siły koni3. Zaprojektował zamknięty woź bojowy, który napędzany był siłą mięśni ośmiu osób znajdujących się w środku3. Osoby te miały poruszać dźwignie znajdujące się we wnętrzu pojazdu i za pomocą przekładni korbowej napędzać koła jezdne. Każde koło miało być napędzane własnym mechanizmem, co można porównać do dzisiejszego mechanizmu różnicowego3. W kilku projektach przez siebie stworzonych uwzględnił też napęd grawitacyjny, sprężynowy, jak również za pomocą pary wodnej3. Prototyp tego pojazdu stworzony został w Memmingen w roku 1447, a drugi rok później koło Pirny w Saksoni3. Do czasów dzisiejszych zachował się rysunek wykonany w roku 1558 przez Bertholda Holzschuhera. Wcześniej, bo w roku 1459, pojawiły się jeszcze dwa projekty maszyn napędzanych bez pomocy zwierząt. Jeden z nich zaprojektowany był przez cesarza Niemiec Maksymiliana. Przedstawiał pojazd w kształcie olbrzymiego koła o średnicy 6 metrów, na których osiach zamontowane były siedzenia dla pasażerów. Koła połączone były obręczą, po której chodzący ludzie napędzały maszynę3. W tym samym roku powstał też drugi projekt nieznanego autora. Przedstawiał drewniany bogato zdobiony pojazd. Napędzany był przez idących z boku ludzi za pośrednictwem drągów i przekładni zębatych oraz osoby idące z tylu, które oprócz tego że napędzali pojazd to dodatkowo sterowali tylnymi kolami3.
Pojazd Ferdynanda Verbiesta
W 1600 Simon Stevin, holenderski matematyk (zwany Stevinusem) zbudował żaglowiec na kołach, tzw. żaglowóz. Wykonał go na zamówienie księcia Maurycego Orańskiego, hrabiego Nassau, wodza Niderlandów. Żaglowóz Stevina składał się z długiego czterokołowego podwozia, centralnie osadzonego masztu żaglowego i małego masztu pomocniczego. Kierowanie pojazdem odbywało się za pomocą tylnej osi. Mógł pomieścić około 28 osób. Podobno na twardych piaszczystych plażach Holandii w okolicach Scheveningen (obecnie dzielnicy Hagi, znane z eleganckiego kąpieliska) osiągał szybkość 15 mil, czyli około 24 km/h.potrzebny przypis Pierwsza próba ? jak opisał to znany historyk motoryzacji Witold Rychter ? zakończyła się wypadkiem z powodu silnego podmuchu bocznego wiatru. Jednakże po poprawieniu konstrukcji, wprowadzeniu dodatkowego balastu, dokonaniu dokładniejszych matematycznych obliczeń, pojazd został poprawiony i doskonale się sprawował. Co więcej, Stevin uruchomił regularne przewozy pasażerskie między Scheveningen a Petten. Uzyskiwał niespotykaną wówczas szybkość około 34 km/h, pokonując drogę o długości około 68 km w dwie godziny.potrzebny przypis W przejażdżkach brał udział nie tylko książę Maurycy Orański, lecz także admirał hiszpański Franciszek Mendoza, który był jeńcem księcia. Jak podali ówcześni kronikarze sam książę Orański kierował żaglowozem, skonstruowanym przez swojego sprytnego poddanego.potrzebny przypis W dzisiejszych czasach napęd żaglowy wykorzystano w znanych żaglowozach polskich w czasie przeprawy przez pustynię Gobipotrzebny przypis.
Ciągnik Nicolasa-Josepha Cugnota
Około 1678 flandryjski ksiądz, Ferdinand Verbiest, zaprezentował chińskiemu cesarzowi model pojazdu napędzanego parą.
Źródło: https://pl.wikipedia.org/wiki/Historia_motoryzacji
Samochodowi maniacy
Każdy ma jakiegoś wujka, znajomego czy nawet sam jest osobą lubującą się w naprawianiu mocno zdezelowanych aut. Naprawa do stanu używalności oczywiście może i jest nieopłacalna i lepiej byłoby ten pojazd zezłomować, ale nie o to chodzi.
Takie osoby nie patrzą na auto z punku widzenia przeciętnego zjadacza kierowcy- to są pasjonaci. Dla 'zwykłych' śmiertelników zostaje albo bardzo dobry mechanik, albo sprzedaż auta na skup i odzyskanie tyle pieniędzy ile się jeszcze da odzyskać. Zawsze może wystarczyć na dodatkowe paliwo do nowego samochodu.
Czy pasjonat motoryzacji zawsze doskonale zna się na układach elektronicznych własnego auta?
Szczególnie w przypadku nowszych modeli samochodów nie zawsze naprawienie usterki jest możliwe od ręki. Potrzebne jest niejednokrotnie wykorzystanie specjalistycznego oprogramowania, które pozwala na zlokalizowanie błędu. Nie posiadając komputera, dzięki któremu możemy poddać skomplikowanej diagnostyce nasze auto, nie jesteśmy w stanie wykonać naprawy. Chociaż wielu fanów motoryzacji zarzeka się, że przeprowadzenie nawet trudnych technicznie napraw to dla nich tak zwana bułka z masłem, nie zawsze jest to prawda. Gdy tylko zauważymy jakąś usterkę w naszym samochodzie, z pewnością najlepszym rozwiązaniem jest wybranie się do sprawdzonego warsztatu samochodowego, w którym zostanie udzielona nam rzeczowa pomoc.